Rehabilitacja po rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego (ACL) jest procesem składającym się z etapów. Każdy z nich charakteryzuje się innym postępowaniem i ma na celu osiągnięcie innych sprawności. Przybliżyliśmy Wam już łącznie 4 fazy, które zazwyczaj trwają około 6 miesięcy i polegają na powrocie do aktywności fizycznej. I zwykle po pół roku następuje powrót do sportu, uwzględniając uprawianą dyscyplinę sprzed urazu.
Jakie są cele rehabilitacji po 6 miesiącach od rekonstrukcji?
Jak wyglądają fazy w powrocie do sportu?
Czy do powrotu do sportu powinien przygotowywać fizjoterapeuta czy trener przygotowania motorycznego?
Czy piłkarz po 6 miesiącach od operacji może brać udział w treningach drużynowych?
Mimo, że głównym celem rehabilitacji jest osiągnięcie pełnej sprawności i powrót do aktywności, znajomość poszczególnych etapów umożliwia bezpieczny i kontrolowany przebieg tego procesu.
Zagadnienia związane z rehabilitacją w kolejnych miesiącach rekonstrukcji ACL wyjaśnią specjaliści ze studia Fizjo4life, fizjoterapeuci Hubert Kowalewski, Bartek Jastrzębski i Michał Dachowski.
Faza 4-5
00:50 Kto powinien kontynuować rehabilitację po 6 miesiącach od rekonstrukcji ACL?
2:19 Cele rehabilitacji w powrocie do sportu.
3:55 Czy każdy wraca do sportu po operacji?
5:15 Jakie są ramy czasowe kolejnych faz po rekonstrukcji?
5:55 Kiedy należy robić testy z fazy 4?
6:40 Jakie są różnice ćwiczeń przy powrocie do aktywności a przy powrocie do sportu?
9:00 Kto powinien przygotowywać w powrocie do sportu? Trener przygotowania motorycznego czy fizjoterapeuta?
12:00 Dodatkowe zalecenia oprócz testów sprawdzających
13:00 Ile trwa powrót do sportu?
15:40 Testy sprawdzające w czasie powrotu do sportu
17:00 Sportowcy jakich dyscyplin powinni przejść fazę powrotu do sportu
19:20 Powrót do sportu to nie tylko trening kolana
21:50 Prewencja ponownego urazu
Posłuchaj, sprawdź, przyjdź.
www.fizjo4life.pl
* Uwaga, informacje zawarte w naszych podcastach nie stanowią porady medycznej i nie mogą być jako taka porada traktowane. Publikowane w nagraniach treści mają charakter informacyjny i autorzy nie ponoszą odpowiedzialności za skutki działań podejmowanych w oparciu o te treści. Każdy problem fizjoterapeutyczny wymaga bezpośredniej konsultacji ze specjalistą, do czego zawsze ogromnie zachęcamy.
Transkrypcja podcastu:
Hubert Kowalewski: Cześć, witam cię w podcaście Talks4life. Dzisiaj będziemy rozmawiać o czwartej fazie po operacji więzadła krzyżowego przedniego, czyli tzw. RTS. A dzisiaj ze mną są…
Michał Dachowski: Michał Dachowski.
Bartek Jastrzębski: I Bartek Jastrzębski.
I ja, Hubert Kowalewski. Na początku chcielibyśmy was odesłać do poprzednich podcastów, w których rozmawialiśmy o tym, co zrobić przed zabiegiem operacyjnym, czy właściwie operować to więzadło krzyżowe przednie, co zrobić w pierwszych dwóch tygodniach i jak wygląda druga, trzecia faza.
Michał Dachowski: Czyli to wszystko już wiecie, co zrobić, jakie testy wykonać i kiedy w ogóle wrócić do biegania, jeżdżenia samochodem. To są bardzo ważne punkty. A dzisiaj o czymś, co nie dotyczy znowu teraz wszystkich. Jasno musimy powiedzieć, że czwarta część rehabilitacji po operacji ACL-a nie jest dla wszystkich, bo jest tak naprawdę tylko dla sportowców, dla osób, które już przed operacją taki sport uprawiały.
Bartek Jastrzębski: Tak, tutaj trzeba sobie zadać pytanie, co będziemy robili. Jeżeli jesteśmy zawodowymi sportowcami, to jest oczywiste, że ta czwarta faza jest nam niezbędna. Ale również, jak jesteśmy amatorami i uprawiamy ten sport raz w tygodniu nawet, dwa razy w tygodniu i chcemy, żeby ten sport dalej nam sprawiał przyjemność, powinniśmy przejść tę fazę czwartą, może nie tak mocno, rygorystycznie jak zawodowi sportowcy, którzy zarabiają na życie sportem, ale nadal powinniśmy pamiętać o tej czwartej fazie.
Czyli jeżeli dwa razy w tygodniu biegamy sobie w parku kilka kilometrów, kilkanaście, robimy półmaratony albo po prostu chodzimy na ściankę wspinaczkową…
Michał Dachowski: Piłka nożna, koszykówka, narty, takie sporty też, gdzie często zmieniamy kierunki, tu szczególnie zwróćmy uwagę, żeby tę fazę w jakiejś formie jednak przejść.
I bardzo ważnym aspektem jest tutaj to, że te wszystkie cele, zdania, które wypowiemy w tym podcaście dotyczą ogólnej populacji i są to takie rekomendacje, co robić w danej fazie. Oczywiście każdy z nas jest troszeczkę inny i trzeba je dobrać indywidualnie. My tylko mówimy o takim zarysie, tak jak to idzie szablonowo, tak jak to idzie w idealnym świecie, w utopii. Wiadomo, że ta utopia czasami się rozmywa i bywa różnie. Natomiast to jest taki szablon.
Michał Dachowski: Cele, które chcemy osiągnąć podczas tej rehabilitacji.
Jakie będą cele? Więc tak, przede wszystkim, według mnie, będzie to wprowadzenie sportowca w daną dyscyplinę sportu, czyli w specyfikę jego dyscypliny.
Michał Dachowski: Jeżeli chcemy jeszcze więcej skakać, to w trzeciej fazie było to skakanie. Tutaj jeszcze mocniej się uczymy, ile tych skoków ma być, jak mają być wykonywane, żeby ta kontuzja nas nie spotkała. I, tak jak powiedzieliśmy wcześniej, właśnie wchodzimy troszeczkę w opcję dotykania sportu, kontaktu z innymi osobami.
W tej fazie też chcemy sprawić, aby nasz sportowiec w pełni czuł się swobodnie na swoim boisku, na swoim placu gry, w swoim miejscu wykonywania dyscypliny sportu. Czyli miał pełen komfort przemieszczania się, lokomocji i był pewny siebie, czyli nie miał z tyłu głowy: „A, uważam na moje kolano, tylko biegnę po piłkę, biegnę po rzutkę”.
Bartek Jastrzębski: Tak jest, tutaj musimy pamiętać, że każdy moment zawahania w sporcie może warunkować albo złym wynikiem sportowym, albo kontuzją, ponieważ nie robimy czegoś mimowolnie, nie robimy czegoś instynktownie, ta nasza mechanika ruchu jest zaburzona. Więc jako główny cel musimy sobie postawić to prowadzenie naszego zawodnika, naszego pacjenta do poziomu sprzed kontuzji nawet. Jego performens, jego siła mięśniowa czy zdolności motoryczne powinny być na poziomie takim samym co najmniej, jak nie wyższym sprzed urazu.
Michał Dachowski: Dużo badań w tym temacie jest wypuszczanych na świecie, mnóstwo osób to bada. I musimy w tym miejscu powiedzieć, że nawet jeżeli przechodzisz taki RTS, to nie 100% osób ten sport później wykonuje. I tutaj różne cyfry można przytaczać, bo mówi się, że nawet 50% do sportu potem nie wraca, że 70% wraca, że 30% nie wraca, różnie to badania mówią. A takimi czynnikami, które mówią o tym, że osoba nie wróci do sportu to jest jego historia, czyli jeżeli to nie była pierwsza operacja, tylko już trzecia, to tym bardziej do tego sportu mu się, moim zdaniem, trochę „już nie chce wracać”, nie chce mu się przechodzić jeszcze raz tej całej drogi fizjoterapeutycznej, treningowej, bo już ile razy można? Trzeba mieć to w głowie. Plus, tutaj też badania mówią – przepraszam wszystkich – że kobiety rzadziej do tego sportu po tej operacji wracają.
Bartek Jastrzębski: Tak, i trzeba pamiętać, że proces rehabilitacji po zerwaniu więzadła krzyżowego jest mozolny, to jest mozolna praca, gdzie dużo wkładu trzeba mieć tak naprawdę w swojej głowie, żeby psychicznie sobie spokojnie przejść przez proces rehabilitacji, się nie poddać po drodze i przejść przez wszystkie fazy, żeby spokojnie, z czystą głową móc wrócić do wykonywania dyscypliny.
Teraz powiemy sobie właściwie ramy czasowe, albo jak to wygląda, kiedy zaczyna się faza czwarta rehabilitacji.
Michał Dachowski: Tą czwartą zaczynamy, jak zaliczymy testy, czyli to, co powiedzieliście w poprzednim podcaście – jeżeli nie byliście, to zapraszamy do poprzedniego podcastu, gdzie omawialiśmy fazę drugą i trzecią – jeżeli zakończysz te fazy i wyniki testów, które tam omówiliśmy są już pozytywne, możesz wchodzić w czwartą fazę. Ale, tak jak zawsze mówimy, to nie jest tak, że jeden dzień i zaczynasz coś robić, to jest płynne przejście z fazy do fazy, ale ta odpowiednia siła nogi i plyometria tej nogi musi być zachowana i musisz mieć podstawy, żeby móc wchodzić w ten sport, który uprawiałeś przed operacją.
Bartek Jastrzębski: Ja lubię tutaj korzystać troszeczkę z progresji treningu plyometrycznego, już u zdrowych ludzi działamy świadomą nieświadomość, nieświadomą świadomość. Ja bym tutaj z trzeciej na czwartą fazę przeszedł w momencie, gdy testy podsumowujące fazę trzecią były wykonywane w jakiś tam sposób nieświadomie. Staramy się dojść do tego, żeby nasz podopieczny, nasz zawodnik te testy wykonywał automatycznie na w miarę powtarzalnym poziomie kryteriów zaliczenia fazy trzeciej. Żeby to nie był jednorazowy strzał, że mu się udało zaliczyć testy – jak na prawo jazdy, udało nam się zdać prawo jazdy i okej, jeździmy, ale ile błędów popełniamy w międzyczasie na drogach to jest nasze – tylko jednak ta powtarzalność jest uzyskana.
Dokładnie, czyli ta faza trzecia pomiędzy fazą czwartą nie różni się tak wiele, właściwie wychodzi ta specyfika sportu, natomiast jest znowu tutaj duża skoczność – bo na tym zazwyczaj polega sport – jest dużo skoczności, dużo elastyczności, sprężystości potrzebujemy w naszych nogach mieć, aby te fazy przejść. I ta faza czwarta jest po prostu bardziej skupiona na specyfice sportu, czyli np. jeżeli ktoś gra w piłkę nożną weekendowo, w sobotę, niedzielę z kolegami na orliku, w tej fazie czwartej powinien zacząć odbywać treningi właśnie w takich warunkach, które będą go przygotowywały na te sobotnie, niedzielne gierki na sztucznym boisku lub na prawdziwym boisku, będzie to specyficzne tylko dla niego.
Michał Dachowski: I też często się mówi w tym RTS-ie, że jeszcze głowa musi być gotowa. To że nam testy wyjdą raz, dwa, czy trzy, pięć, a dalej zawodnik ma taką troszkę bojaźń przed jakimś szybkim ruchem czy dużym zeskokiem, czy nagłą zmianą kierunku, to też jest bardzo ważny czynnik, który mówi o tym, czy w ogóle do tej czwartej fazy mogę wejść i mogę wykonywać ćwiczenia bardzo trudne, z dużymi obciążeniami. Praktycznie trening sportowca tutaj się odbywa.
Bartek Jastrzębski: Tak, i pamiętajmy, że koniec fazy trzeciej nie jest początkiem fazy czwartej, pomiędzy każdymi fazami, moim zdaniem, powinien być bufor, który przygotowuje nas właśnie pod kolejną fazę. To nie jest tak, że zaliczyliśmy fazę trzecią, od razu możemy wchodzić w treningi fazy czwartej, tylko, tak jak wspomniałeś, Michał, głowa musi dojechać. I jest wiele tak naprawdę małych sztuczek, z których korzystamy; chociażby, jeżeli ma opór przed kopnięciem piłki nogą operowaną, każ mu kopnąć drugą. To jaką moc i siłę absorbuje noga postawna jest często nieporównywalnie większa niż u nogi, która wykonuje uderzenie. I jeżeli tym wytłumaczymy, na podstawie jakichś tam badań czy biomechaniki, naszemu zawodnikowi, jak to wszystko wygląda, rozłożenie sił, to już dzięki temu ta głowa może zacząć lepiej funkcjonować, przekonać się do tego, że jest w stanie wejść w kolejny etap.
Czyli to, co powiedzieliśmy na początku – cele w fazie czwartej są takie, żeby mieć pełen komfort poruszania się, np. tutaj wspomnieliśmy przykład boiska piłkarskiego, czy to będzie parkiet koszykarski, czy parkiet do squasha, wszędzie tam musimy się czuć w pełni komfortowo i pewni siebie.
Michał Dachowski: I właśnie w tym momencie muszę powiedzieć coś, co nie do końca może być fajne dla wszystkich fizjoterapeutów, ale ja też nim jestem, i mogę wam powiedzieć, że my tej fazy nigdy na studiach nie przechodziliśmy, nikt nas nie uczył motoryki, przygotowania motorycznego. Dlatego właśnie tą fazą nie do końca, moim zdaniem, powinien zajmować się fizjoterapeuta, a osoba o dwóch specjalnościach, albo bardziej interesująca się przygotowaniem motorycznym, czyli fizjoterapeuta, który ma szkolenia, czy ma podstawy do tego, żeby mówić o sobie „trener przygotowania motorycznego”.
Bartek Jastrzębski: W Polsce tak naprawdę jeszcze nie ma do końca specjalizacji w tym kierunku, ale w Stanach są osobne studia pod taką specjalizację, nazywają tam to „athletic [niezrozumiałe 0:09:47.0]” – to osoba, która ma dużą wiedzę z zakresu fizjoterapii, ale ma duże też podłoże sportu i ćwiczeń z danych dyscyplin sportowych. Więc on to spokojnie wtedy wprowadza, on to przeprowadza, od fizjoterapeuty, potem do trenera już motorycznego, czy w klubie, czy indywidualnego.
I to wszystko zależy od tego, jakie mamy możliwości, na jakim poziomie uczestniczymy w tym sporcie, czy jest to sport zawodowy na najwyższym poziomie, ile jest pieniędzy w tym sporcie, bo oczywiście, żeby mieć dobrych specjalistów, trzeba mieć więcej pieniędzy. Więc taka osoba, np. fizjoterapeuta, który ma pojęcie jeżeli chodzi o gojenie tkanek, ma ten background bardziej medyczny, ma jeszcze wiedzę na temat przygotowania motorycznego plus jeszcze zna specyfikę sportu, jaką np. będzie tenis, koszykówka, siatkówka, piłka nożna, to jest na wagę złota w tej fazie, ponieważ on jest takim łącznikiem pomiędzy trenerem specyfiki sportu a fizjoterapeutą, z którym robiliśmy pierwsze przysiady z ketlami, ze sztangą na sali rehabilitacyjnej.
Michał Dachowski: Dlatego też właśnie dzisiaj z nami jest Bartek, bo Bartek jest taką osobą, która połączyła te dwie wersje i bardzo mało pracuje manualnie, praktycznie w ogóle, a bardziej pracuje ruchowo i właśnie ogarnia w Fizjo4life u nas tę fazę czwartą rehabilitacji. Jeżeli ktoś potrzebuje dojść do sportu, to właśnie tutaj Bartek się włącza, a nie my, ja czy Hubert, my jesteśmy bardziej fizjoterapeutami manualnymi, czyli od pierwszych dwóch faz.
Dokładnie tak. Więc tak jak Michał wspomniał, w tej czwartej fazie napomknął o tej terapii manualnej, to tutaj właściwie jej nie ma. Oczywiście to wszystko zależy, czy dany sportowiec np. miał jakiś rytuał, że np. raz w tygodniu chodził na masaż, terapię manualną, igłoterapię czy kompresoterapię, kąpiele błotne, wodne, zimne, co wymyślisz, to będzie twoje.
Michał Dachowski: Co lubił.
To pewnie, jak najbardziej. Natomiast tutaj też on ma się czuć, że on jest w drużynie jako jeden z zawodników, a nie jest tak, że musi mieć, że tak powiem, specjalne traktowanie i codziennie jeszcze terapię manualną na to kolano, żeby tam się nic nie stało. Nie, to już jest faza, w której zawodnik powinien… Tu też nabiera przez to pewności siebie.
Bartek Jastrzębski: Tak jak wspominaliśmy o tej głowie. Bo tutaj, nie oszukujmy się, cały czas mówimy o testach, które wykonujemy fizycznie. Ale jeżeli trzeba wrócić do tej głowy… I nieraz słyszałem takie zalecenia, żeby zawodnik, który wraca, jest w czwartej fazie, już tak naprawdę oprócz opieki w centrum – załóżmy, jest u nas, rehabilituje się ze mną, ma tę ostatnią fazę – żeby miał możliwość treningu z drużyną, żeby on był w szatni, żeby żył z tą drużyną, żeby tak naprawdę czuł, że jest blisko. A nie że po tych dziewięciu miesiącach, załóżmy 6-9 miesiącach, które spędził na sali razem z fizjoterapeutami, w gabinetach, on nadal jest od tego daleko. To, co Hubert wspomniał, nie dość, że dodajemy mu podłoże, czyli że dodajemy zmienną, która jest dla niego naturalna w jego dyscyplinie sportu, to dodajemy mu jeszcze środowisko, które pomaga mu psychicznie dojść do wyższego poziomu.
Michał Dachowski: I tu właśnie [niezrozumiałe 0:12:44.3] powiedziałeś, bo dziewięć miesięcy trochę on pracuje z boku, a to jest ten czas, kiedy on może jakieś fazy rozgrzewki, jakieś rzeczy, które są na początku „aktywacją treningową, rozgrzewką treningową”, może robić z drużyną. Ma już pewną siłę, plyometrię, ale ten kontakt to, powiedzmy, trochę później, bo nie teraz jeszcze. Ale to, co o tym czasie super powiedziałeś, bo to jest dziewięć miesięcy i ta czwarta faza trwa kolejne 3-4 miesiące, bo my liczymy, że po tej operacji ACL-a całość rehabilitacji, łącznie z czwartą fazą, ma wynosić te 12 miesięcy. I już nie raz o tym mówiliśmy, ale powiemy pewnie jeszcze nieraz – ryzyko kontuzji wcześniej jest naprawdę nie współmierne do tych trzech miesięcy. Czyli znowu reoperacja, lepiej wydłużać proces rehabilitacji, przejść całą fazę, zaliczać wszystkie testy, a jeżeli one są miesiąc spóźnione, dwa tygodnie spóźnione, to super, pracuj więcej, a ryzyko ponownego urazu kolana, tego samego jeszcze raz, jest dużo, dużo mniejsze niż za wczesne wejście. „E, bo minęło 12 miesięcy…”, to często mówię: „Hubert, 12 miesięcy leżałem i było mi cudownie”. To nie jest proces rehabilitacji. To dalej jest trening. I ta czwarta faza to jest trening sportowca, tam się już leje pot praktycznie cały czas na treningu. Jest to trening sportowca, a nie trening po prostu for fun czy prozdrowotny.
Dokładnie tak. Badania też nam pokazują, że zdecydowanie nie zaleca się oceniania powrotu do sportu, którego kryterium będzie czas. Czyli mówi, że się te 9-12 miesięcy, natomiast badania bardzo wyraźnie pokazują, że bardziej chodzi tutaj o testy, które wykonujemy, czy faktycznie fizycznie jesteśmy na to gotowi. I to, co cały czas wspominamy, czyli to przygotowanie – czy w ogóle są chęci, czy czujemy się pewnie, żeby wrócić do tego sportu. Więc na pewno nie patrzmy na te ramy czasowe, co jest dosyć problematyczne, ponieważ często sportowcy wyrywają się, chcą szybciej wrócić, chcą być jak najszybciej, kontrakt goni, chcą wrócić na jakiś mecz, na dany sezon, rozgrywki i tak dalej. Więc trochę czasami ciężko im wytłumaczyć, dlaczego właściwie powinni jeszcze poczekać, skoro biegają, skaczą, czują się dobrze, nic ich nie boli, kolano nie puchnie, to właściwie co się dzieje? Tutaj często też się wykonuje badanie rezonansem, niektórzy lekarze zlecają, żeby potwierdzać, sprawdzać jeszcze, czy wszystko się prawidłowo przebudowało. Natomiast, jeszcze raz powtórzę, nie patrzmy na czas, patrzmy na to, jak sprawni jesteśmy i jak przygotowani mentalnie jesteśmy do tego powrotu.
Bartek Jastrzębski: Tak naprawdę najłatwiej jest ich powstrzymać. Bo to, co mówisz jest w stu procentach prawdą, bo oprócz tego, że pracuję w Fizjo4life jeszcze jestem przy drużynie piłkarskiej i najciężej jest mi powstrzymać tego zawodnika, który już chce, już teraz natychmiast, bo jest mecz, bo jest start sezonu, najważniejsza faza sezonu, i on już teraz musi. Najłatwiej mu jest po prostu najzwyczajniej w świecie udowodnić, że się nie nadaje.
Michał Dachowski: Bo robiliśmy testy trzeciej fazy, one są skocznościowe, to już wiecie, w tej czwartej fazie testy są bardzo podobne, są oczywiście bardziej progresujące. Ale różnica między zdrową a niezdrową – znaczy, nogą pooperacyjną – już jest bardzo mała. Bo ona może wynosić tylko i wyłącznie 10%. Więc, żeby to osiągnąć, naprawdę trzeba przepracować dużo, dużo. I zawodnik sam widzi, zawodnik lubi też widzieć na kartce „no dobra, żebym osiągnął ten skok powtarzalny i nie miał różnicy 10%, muszę popracować jeszcze”, bo jak powiemy tylko: „no nie możesz”, to on oczywiście powie: „dobra, on się nie zna, wolę robić”.
Bartek Jastrzębski: Trzeba mu najzwyczajniej w świecie pokazać, że on tego nadal nie jest w stanie wykonać, nie ma do tego siły, nie ma do tego zdolności. I ja mam taki plus, tutaj korzystam z systemu GPS i jestem w stanie wyciągnąć treningi sprzed kontuzji, pokazać mu prędkość sprintu, pokazać mu ilość zmian kierunków w takim samym ćwiczeniu. I ma wtedy czarno na białym pokazane, że to nie jest jeszcze ten poziom, w którym on był wtedy. Więc tutaj zero-jedynkowo jestem w stanie mu pokazać, że to jeszcze nie jest dla niego pora, żeby wrócić do pełnych obciążeń.
To jest fajny sposób, żeby właśnie udowodnić takiej osobie, bo to jest trochę coś innego niż Kowalski, który raczej miga się od treningów, tutaj jest osoba, która chce to przyspieszyć i robi wszystko za szybko. Takich trzeba stopować, właśnie po prostu pokazując, że nie może wykonać jakiejś czynności, udowadniamy mu to. Co działa zazwyczaj motywująco i ciśnie dalej, żeby faktycznie następnym razem mu się udało to, co na danej jednostce treningowej mu się nie udało zrobić.
Michał Dachowski: Trochę kończąc i podsumowując ten podcast, RTS, czyli ten powrót do sportu nie jest dla wszystkich, nie musicie go przechodzić, chyba że bardzo chcecie uprawiać sporty, które wymienialiśmy wcześniej, czyli piłka nożna, siatkówka, zmiany kierunków i tego typu rzeczy.
Bartek Jastrzębski: Tak, tylko pamiętajmy, że jeżeli nawet za tydzień, za dwa tygodnie, czy za rok nie chcemy uprawiać jakiejś dyscypliny sportowej, to jeżeli za trzy lata postanowimy, że pojedziemy na narty czy na snowboard, pamiętajmy, to jest sport, to nie jest jakieś wyjście na plac zabaw. To jest nadal sport, do tego odpowiednio powinniśmy się przygotować, szczególnie, mając z tyłu głowy to, że nie przeszliśmy fazy czwartej w pełni, czy w ogóle nie rozpoczęliśmy tej fazy czwartej. Więc powinniśmy zgłosić się najlepiej do swojego fizjoterapeuty, który nas prowadził przez wszystkie fazy, zna nas najlepiej, i po prostu poinformować, czas popracować porządnie i trzeba zadać pytanie: „chcę pojechać na narty, czy mogę?”.
To właśnie chciałem powiedzieć. Czyli, hipnotyzując, np. skończyliśmy fazę trzecią w lutym, czujemy się dobrze, cały rok sobie żyjemy, ćwiczymy troszeczkę na siłowni i rok później chcemy gdzieś pojechać na narty, zdecydowanie powinniśmy się zgłosić takie minimum 4-6 tygodni przed takim wyjazdem, aby potrenować na sali z fizjoterapeutą, z trenerem przygotowania motorycznego, tak aby nas przygotował na ten wysiłek, który będzie. To zdecydowanie oszczędzi urazów, gipsów i jeżdżenia skuterem śnieżnym po stoku, co nie jest najfajniejszą rzeczą z tego, co słyszałem.
Bartek Jastrzębski: Chyba że jako kierowca.
Tak jest.
Michał Dachowski: Tu co jest ważne, w naszych głowach, waszych też, ta czwarta faza nie wygląda jak rehabilitacja, nie myślcie, że to są jakieś proste ćwiczenia i nie leje się pot z głowy, to wygląda jak trening sportowca i tak to musi wyglądać, i tych treningów szybkościowych, plyometrycznych jest dużo.
Mało jest tam beretów.
Michał Dachowski: I mało jest tam beretów. Naprawdę tam jest siła, Bartku, prawda?
Bartek Jastrzębski: Tak, jest tam siła, jest tam eksplozywność. Tutaj troszeczkę możemy się poczuć jak sportowcy, których oglądamy w telewizji, ponieważ, żeby wykonywać dany sport, musimy trochę trenować jak sportowiec. Musimy trochę wejść w ich skórę i poczuć na własnym ciele to, co oni przeżywają na co dzień.
Co jest ważne, też wielu sportowców wykorzystuje ten moment, aby poprawić inne cechy swojej atletyczności, czyli np. wykorzystuje ten moment, żeby poprawić siłę mięśni kończyn górnych, czyli np. pakują ręce, pakują klatę, stają się bardziej stabilni na górze, silniejsi, i często bywa, że ci zawodnicy wracają silniejsi niż przed urazem.
Bartek Jastrzębski: Szczególnie że jest taka teoria, że powinniśmy sobie zrobić nadwyżkę kaloryczną podczas urazu, żeby odżywiać te uszkodzone struktury, więc jest troszeczkę łatwiej przypakować. Ale pamiętajmy, oni są zazwyczaj sportowcami, gdzie jest potrzebna zwinność, sprawność, a nie tylko masa Sopot 2023.
Co też jest istotne, o czym rozmawialiśmy, to to, że oczywiście te testy wszystkie chcemy wykonywać, oceniamy je, często nagrywamy sobie te testy – jak ktoś skacze np. ten triple hop test, czyli przeskakuje trzy razy na jednej nodze i sprawdzamy sobie, jak jego kolano się układa, czy się nie koślawi – natomiast tutaj też nie możemy zrobić takiego overcorrectives, czyli nie chcemy za bardzo poprawiać mechaniki np. danych sportowców, ponieważ on już jest przyzwyczajony do tej mechaniki i poprawiając ją, właściwie ją zniszczymy.
Bartek Jastrzębski: Weźmy sportowca, który w wieku 30 lat zerwał więzadło krzyżowe, trenuje od ósmego roku życia. 22 lata pewnych nawyków ruchowych, pewnego torowania ruchu nagle w przeciągu 6-9 miesięcy mu odwrócimy do góry nogami. Super, on będzie idealnym wzorem człowieka, który chodzi prosto, nie garbi się, ma super piękne kolana. Ale w tym momencie zaburzyliśmy mu tak biomechanikę, że mogą się posypać inne łańcuchy w jego ciele. I tutaj musimy też bardzo indywidualnie podejść do tematu, nie iść w perfekcję, a dopasować tak naprawdę małe puzzle do jego ciała, żeby jego ciało się zgadzało, a nie normy, które są wyznaczone.
I tutaj mówimy oczywiście o zawodowym sportowcu, bo jeżeli ktoś nic nie robił, to chcemy poprawić zazwyczaj tę mechanikę, aby była jak najbardziej, że tak powiem, jak z atlasu anatomicznego, natomiast nie chcemy poprawiać czegoś, co już dobrze funkcjonowało. A np. ten uraz wydarzył się na skutek mocnego ataku podczas gry w piłkę nożną i tutaj nie miał nic do gadania, że tak powiem, kolano uciekło i tyle. Co innego, jeżeli faktycznie nie miał dobrej mechaniki i to było widać, nie miał dobrej siły, to wtedy poprawiamy to, co było złe. Wszystko jest bardzo indywidualne w tej kwestii.
Michał Dachowski: I tutaj można powiedzieć, że to jest koniec czwartej fazy, ale jeszcze jest piąta faza. Tutaj powiem tylko jedno zdanie, nie będzie osobnego podcastu, bo ta piąta faza to tylko i wyłącznie przełożenie tego do klubu, czyli ten zawodnik dostaje taki trochę wypis co się działo przez cztery fazy i w klubie sportowym osoby odpowiedzialne za przygotowanie motoryczne, za trening powinny wiedzieć i kontynuować prewencje urazu ACL-a u tej osoby. I te treningi nigdy się nie powinny kończyć w klubie, żeby on nie doznał podobnego urazu.
Bartek Jastrzębski: Tak, tutaj można to dopasować do każdej kontuzji, jeżeli zawodnik dozna, załóżmy, piąty raz skręcenia stawu skokowego, jego obowiązkiem jest wyjść pół godziny przed drużyną na boisko czy na salę, a jeżeli jest taka możliwość w klubie, na sale, poćwiczyć, zrobić sobie typowy prehab. Tak samo jest z ACL-em – odpowiednio przygotować swój narząd ruchu do treningu. To, co mówiłeś, Michał, przed chwilą o piątej fazie, tak naprawdę to jest krótka praca taka bez drużyny, potem to jest może większe zwracanie uwagi na tego zawodnika podczas wyizolowanych jednostek motorycznych, staramy się go więcej korygować, bo on tej opieki potrzebuje bardziej niż „zdrowy sportowiec”.
Michał Dachowski: Więc już wiecie, jak powinna wyglądać cała rehabilitacja po tej operacji kolana, czyli po ACL-u. Mam nadzieję, że dużo z tego skorzystaliście i już nie możecie doczekać się kolejnych faktów z rehabilitacji, co powinno się dziać w różnych przypadkach, które was mogą spotykać. Dzisiaj podcast był razem z…
Hubertem Kowalewskim.
Bartek Jastrzębski: Bartkiem Jastrzębskim.
Michał Dachowski: I ze mną, z Michałem Dachowskim. Ja was zachęcam do udostępnienia, ocenienia, polajkowania tego podcastu i pokazania innym, którzy potrzebują, może znacie kogoś, kto właśnie w tej fazie jest, albo chce wrócić do uprawiania sportu po operacji ACL-a. Te podcasty znajdziecie na Spotify, na YouTube i na iTunes. Śledźcie te kanały, żeby być na bieżąco z kolejnymi odcinkami z serii Talks4life. Do zobaczenia.
Cierpisz na problemy ze stawami?
Doskwiera Ci ból? Masz problemy z wykonywaniem codziennych czynności?
Mamy rozwiązanie, które nie tylko pozwoli Ci zrozumieć Twój problem, ale też samodzielnie poradzić sobie z dolegliwościami!
Jedyny w Polsce przewodnik dla pacjentów o zwyrodnieniu i chondromalacji!